10.11.2023
Autor: Lukasz Morawski
7-13

Gra Smerfy 2: Więzień Zielonego Kamienia. Czy dzieciakom to się spodoba?

Kiedy twórcy gier często idą po linii najmniejszego oporu, zespół OSome Studio pokazuje, że w obrębie jednej serii jest miejsce na wprowadzenie bardziej radykalnych zmian w rozgrywce. Tylko, czy to dobrze czy źle?

Gra Smerfy 2: Więzień Zielonego Kamienia. Czy dzieciakom to się spodoba?

Jako osoba wychowująca się w latach 90., doskonale pamiętam z jaką niecierpliwością wyczekiwałem kolejnych odcinków uwielbianych przeze mnie „Smerfów”. Opowieść o niebieskich istotach pobudzała wyobraźnię, a do tego oferowała rozrywkę na najwyższym poziomie. Oryginalna kreskówka z 1981 roku prawdopodobnie nie byłaby już tak atrakcyjna dla współczesnych dzieciaków jak dawniej, dlatego dwa lata temu zadebiutowała nowa wersja serialu. Twórcy postawili na ładną animację komputerową, zaś historie zdają się być bardziej nastawione na widowiskowość. Wspominam o tym dlatego, ponieważ gra studia OSome nawiązuje bezpośrednio do dzieła z 2021 roku, zarówno pod względem stylistyki, jak i natężenia akcji.

Smerfy w zupełnie nowym wydaniu

Nowe „Smerfy” może nie są wybitną i szczególnie mądrą animacją, ale nie da się ukryć, że twórcy zdołali w ciekawy sposób nakreślić charaktery protagonistów. Opowieść stała się też trochę bardziej dojrzała i skierowana w stronę nieco starszych dzieci. Produkcja Smerfy 2: Więzień Zielonego Kamienia również zaprojektowana została z myślą o uczniach szkoły podstawowej, a nie trzy-czterolatkach. Liczyłem więc na to, że twórcy pokuszą się o przygotowanie bardziej rozbudowanej fabuły, w której nie zabraknie większej interakcji pomiędzy bohaterami. Pierwsza odsłona też pod tym względem nie była wyjątkowa, ale tam przynajmniej odnosiłem wrażenie, że developer przygotował o wiele więcej kwestii dialogowych.

Smerfy 2: Więzień Zielonego Kamienia

W kontynuacji przez większość czasu działamy głównie w ciszy, bez kontaktu z innymi niebieskimi stworkami. Trochę szkoda, ponieważ tak zabawne i zróżnicowane postacie zdecydowanie zasługują na to, aby nie ograniczać ich roli wyłącznie do kilku krótkich kwestii. No dobra, a o co tutaj w ogóle chodzi? Otóż przygoda zaczyna się w momencie, gdy Pracuś postanawia zmodyfikować Smerfizator (sprzęt z „jedynki”), aby pomógł Łasuchowi w przygotowaniu lepszych przekąsek. Urządzenie niestety ma zbyt małą moc, dlatego pomysłodawca sprzętu zabiera ze sobą Ważniaka, Gradobitkę i Głuptasa do rudery Gargamela. Tam znajdują tajemniczy Zielony Kamień, umożliwiający przygotowanie narzędzia określanego mianem SmerfoMiksa.

Niestety artefakt ulega zniszczeniu i okazuje się, że w jego wnętrzu uwieziona była potężna istotna znana jako Stolas. Antagonista może doprowadzić do upadku całej Krainy, dlatego Smerfy w akcie desperacji nawiązują współpracę z Gargamelem. Niestety alchemik okazuje się być wyłącznie postacią poboczną i w żadnym momencie nie możemy przejąć nad nim kontroli, ani nie bierze bezpośredniego udziału w misjach. Te bowiem rozgrywają się w najróżniejszych światach, do których dostajemy się poprzez magiczne portale. Sam pomysł wyjściowy był nawet ciekawy, lecz z przykrością muszę stwierdzić, że fabuła sprowadza się głównie do zwiedzania nowych krain oraz paru krótkich rozmów i powtarzalnych konfrontacji ze Stolasem…

Smerfy 2: Więzień Zielonego Kamienia

Strzelanka dla dzieci? Proszę bardzo!

Pierwsza odsłona Smerfów od studia OSome była przede wszystkim platformówką, opierającą się na zręcznościowych wyzwaniach i oczyszczaniu krainy z zatrucia przy użyciu Smerfizatora. Ta mechanika po części została zaczerpnięta z cyklu Luigi’s Mansion oraz Super Mario Sunshine i sprawdziła się fantastycznie. Producent postanowił jednak nie iść na łatwiznę i w kontynuacji nie rozwinął pomysłów z Misji Złoliść, tylko bardzo mocno przemodelował rozgrywkę, zmieniając na dobrą sprawę jej założenia. Jeżeli miałbym porównać Więźnia Zielonego Kamienia do innego tytułu, to pod wieloma względami grze jest zdecydowanie najbliżej do mojej ukochanej serii Ratchet & Clank.

Oczywiście Smerfy 2 w dalszym ciągu zawierają etapy platformowe i te nadal bywają wymagające (zwłaszcza pod koniec), jednakże szybko można zauważyć, że tym razem o wiele większy nacisk został położony na walkę z przeciwnikami. Bohaterowie dzierżą w dłoniach SmerfoMiksa, który dzięki energii magicznego kamienia jest w stanie wypluwać z siebie pociski niczym karabin maszynowy. Podczas celowania kamera ustawia się w identyczny sposób, jak w trzecioosobowych strzelankach, natomiast protagoniści oferują niemalże ten sam wachlarz ruchów (odskoki na bok, salta w powietrzu), co Ratchet. Oczywiście gameplay nie jest tak płynny i dopracowany, jak w dziele Insomniac Games, ale i tak daje sporo frajdy.

Smerfy 2: Więzień Zielonego Kamienia

Największym minusem pojedynków są zbyt powtarzalni wrogowie, których jest zaledwie pięć rodzajów – dziesięć jeśli liczyć, że każdy oponent ma swój mały i duży wariant. Na szczęście sytuację ratują ciekawe projekty aren, gdzie toczymy starcia oraz specjalne zdolności Smerfów. Nie dosyć, że każda z postaci posiada własną unikatową umiejętność (marchewka otumaniająca potwory, „mordecza” strzała itp.), to na dodatek możemy korzystać z limitowanego dostępu do power-upów. Dzięki nim SmerfoMiks jest w stanie strzelać miodowymi pociskami, tworzyć energetyczne sieci czy naparzać wybuchającymi kulami. Warto również zaznaczyć, że każda z tych mocy wykorzystywana jest ponadto do zaliczania mniej lub bardziej skomplikowanych zagadek środowiskowych.

Niby dla dzieci, ale…

Nie zabrakło przy tym miejsca dla prostego trybu kooperacji – ten jednak dostępny jest tylko lokalnie. Podobnie jak w poprzedniej części, stanowi on zaledwie ciekawy dodatek, aniżeli domyślny sposób na granie w drugą część Smerfów. W tym przypadku drugi użytkownik przejmuje wyłącznie kontrolę nad doczepianym do SmerfoMiksa ruchomym ramieniem, a jego rola sprowadza się do strzelania w stronę przeciwników oraz porozrzucanych na mapach kryształach. Dzięki nim jesteśmy w stanie ulepszać wyposażenie i poprawiać jego parametry. Dorosłych graczy takie rozwiązanie raczej nie zadowoli, ale jest to świetna opcja dla rodzica, chcące zagrać wspólnie ze swoim dzieckiem. Dla mojego czteroipółletniego dziecka rozgrywka w Więźniu Zielonego Kamienia była zbyt skomplikowana, a tak przynajmniej mógł pobawić się celowniczkiem.

Smerfy 2: Więzień Zielonego Kamienia

Choć w grze pojawia się dosyć mało dialogów, mimo to żałuję, że syn i tak nie wiedział, o czym gadają bohaterowie. W pierwszej części otrzymaliśmy pełnoprawny dubbing zrealizowany na wysokim poziomie, lecz niestety w kontynuacji nie zdecydowano się na zaangażowanie rodzimych aktorów głosowych. Twórcy ograniczyli się wyłącznie do napisów, które także zostały potraktowane po macoszemu. W innych językach produkcja oferuje bardzo ładny krój pasujący do kreskówkowego charakteru produkcji. Polacy dostali natomiast mało czytelną standardową czcionkę o niewielkim rozmiarze. Słabo…

Szału nie ma, ale nie szkodzi

Smerfy 2: Więzień Zielonego Kamienia nie są dziełem wybitnym, ale to naprawdę sympatyczna gra zręcznościowa, przy której bardzo miło spędziłem sześć godzin. I z pewnością w wolnej chwili jeszcze do tego tytułu wrócę, bo chciałbym zaliczyć opcjonalne wyzwania polegające na pokonaniu przeciwników w jak najkrótszym czasie. Ich poziom trudności jest naprawdę wysoki, dlatego zostałem je sobie na koniec, aby nie odrywały mnie na zbyt długo od głównych misji. Produkcję jak najbardziej mogę polecić zarówno starszym graczom, jak i młodziakom mającym już jakieś doświadczenie z grami wideo.

Ocena: 7,5

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.