19.08.2022
Autor: Grzegorz Karaś
7-99

Wojownicze Żółwie Ninja: Ewolucja – recenzja. To bajka nie tylko dla dzieci

Popularność Żółwi Ninja w Polsce zawdzięczamy nie komiksowi, a serialowi animowanemu, tak innemu od historii obrazkowych z pierwowzoru. I choć omawiany tu film również skierowany jest do młodszych odbiorców, to jego styl graficzny w niczym nie przypomina telewizyjnej produkcji z lat 90.

Wojownicze Żółwie Ninja: Ewolucja – recenzja. To bajka nie tylko dla dzieci

Dociekliwych pewnie ucieszy informacja, że animacja, która pojawiła się na Netfliksie, to czwarty już pełnometrażowy film w dziejach Żółwi Ninja. A o tym, że powstawał z myślą o młodszych odbiorcach, świadczy przyznana mu kategoria wiekowa 7+.

Dla nieco starszych

Wspomniana nota jest jednak trochę zaniżona. Film, przynajmniej w mojej ocenie, lepiej pasuje do odbiorców w wieku od 10. roku życia – a przemawia za tym kilka faktów. Pierwszy to oczywiście fabuła. Historia opowiadana w trwającej godzinę i dwadzieścia minut animacji odkrywcza nie jest, ale tak czy inaczej może skonfundować nieobytych z realiami science fiction najmłodszych odbiorców. Oto bowiem kosmici rasy Krang opanowali Ziemię. Żółwie Ninja, już u progu emerytury, ostatnim heroicznym wysiłkiem wysyłają w przeszłość swojego adepta, Caseya Jonesa, dzięki czemu przenosi się on do czasów, gdy jego mistrzowie to ledwie nastolatki.

Wojownicze Żółwie Ninja Ewolucja - film

Wojownicze Żółwie Ninja Ewolucja – film

Cel jest prosty: Casey musi zapobiec aktywacji międzywymiarowego klucza, który uwolni złoczyńców i sprowadzi tym samym zagładę na planetę. Nawet jeśli dzieci ogarną koncepcję pętli czasowej, to przeszkodą w spokojnym odbiorze może okazać się wyzierająca spomiędzy kolorowych scen mroczna natura najeźdźców. Innymi słowy, istnieje ryzyko, że zmagania żółwi z kosmitami niejednokrotnie przestraszą najmłodszych widzów, czego dobrym przykładem jest transformacja Raphaela lub infekcja postronnych ludzi po pojawieniu się kosmitów w Nowym Jorku. Oczywiście wszystko to pokazano przez filtr kreskówkowej umowności, ale może się okazać, że to wciąż za dużo.

Również tempo akcji nie przystaje do tego, co na ogół adresowane jest do siedmiolatków. Kreska i styl ukazywania dynamicznych scen przypominają tu nieco osiągnięcia w animacji charakterystyczne dla seriali znanych niegdyś z Cartoon Network. Trochę tu „Laboratorium Dextera”, w niektórych momentach przebijają się też echa „Atomówek”. Kolejne ujęcia następują po sobie bardzo szybko, postacie zaś cechują się wyraźną, często przerysowaną mimiką.

Wojownicze Żółwie Ninja Ewolucja - film

Wojownicze Żółwie Ninja Ewolucja – film

Nastoletni wojownicy

Jak nie dla najmłodszych, to dla kogo? Cóż, piętro wyżej. Sądzę, że odbiorcy w wieku 10-12 lat uznają tę animację za interesującą. Spora w tym zasługa właśnie wspomnianego stylu graficznego. Nie zrozumcie mnie źle: to krzykliwa, często gruba kreska, ale trudno oskarżyć „Ewolucję” o to, że trąci myszką i zatrzymała się w rozwoju gdzieś u schyłku ery MTV. Wprost przeciwnie – kierunek, w którym poszli artyści, jest nowoczesny i bardzo efektowny. Sceny wygląda tak dobrze i barwnie, że wręcz bez kadrowania nadają się na plakat, o czym zresztą, burząc czwartą ścianę, wspominają sami bohaterowie animacji. Tak naprawdę więc warstwa wizualna jest największą zaletą „Ewolucji”.

Wojownicze Żółwie Ninja Ewolucja - film

Wojownicze Żółwie Ninja Ewolucja – film

Niekiedy cieszą również akcenty humorystyczne, choć sam dowcip, jeśli popatrzymy już przez pryzmat całości, jest nierówny i dla pokolenia wychowanego z dala od MTV i Cartoon Network może być miejscami niezrozumiały. Gagi idą tu krok w krok za fabułą – z całą pewnością nie są odkrywcze, nadają jednak tej popkulturowej zupie z żółwi nieco lepszego smaku. Ale wykwintnego dania nie ma się co spodziewać. To raczej fast food dla młodych nastolatków i efektowna animacja, która przyciąga wzrok sprawną kreską oraz czwórką zróżnicowanych, wkraczających w dorosłość głównych bohaterów. To na pewno się spodoba. No dobra, ale czy w takim razie zostało coś dla starszych?

Z całą pewnością – chociażby nostalgia. Przepychanki między żółwiami dalej dobrze się sprawdzają, miło znów spotkać tę czwórkę wesołków i patrzeć, jak dają łupnia starym wrogom (choć tych ostatnich przystrojono rzecz jasna w nowe szaty). Czasy inne, kreska inna, ale pizza ta sama, chciałoby się rzec. Obejrzeć więc jak najbardziej można – warto jednak kliknąć „play” na pilocie, będąc równocześnie otwartym na świeże pomysły. Twórcy bowiem nie hamują się z wprowadzaniem zmian w porównaniu z oryginałem: April O’Neil (tutaj czarnoskóra studentka) nie ma w sobie nic z dziennikarskiego rudzielca w żółtym kostiumie, Splinter z kolei jest bardziej emerytowanym dziwakiem niż mistrzem i przewodnikiem żółwi.

Wojownicze Żółwie Ninja Ewolucja - film

Wojownicze Żółwie Ninja Ewolucja – film

W trakcie seansu to oczywiście nie przeszkadza – ale równocześnie, patrząc na nowe Żółwie Ninja, człowiek z niejakim wstydem uświadamia sobie, że mimo wszystko i trochę tak niespodziewanie dla siebie… się zestarzał. Lecz nie ma w tym nic strasznego: obejrzyjcie z dzieciakami i popatrzcie, jak dziś wyglądają bohaterowie młodości kolejnego pokolenia.

Ocena: 7/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.