19.10.2022
Autor: Joanna
8-99

Kroniki zamku Avel – gra planszowa dla wielbicieli rycerzy i potworów

Kroniki zamku Avel – gra planszowa dla wielbicieli rycerzy i potworów

Świat Avel jest urokliwy, ale pełen niebezpieczeństw. W leśnych ostępach i na bagniskach czają się bowiem słudzy trzech nikczemnych bóstw i tylko moc Klejnotu Uzdrawiania strzeże mieszkańców przed potworami. Niestety, wkrótce na powierzchnię świata spadnie odłamek Czarnego Księżyca, a w raz z nim przybędzie Monstrum, którego jedynym celem jest zniszczenie tego cennego artefaktu… Oto fabularny wstęp do planszowego RPG „Kroniki zamku Avel”, który trafił na rynek za sprawą wydawnictwa Rebel.

Doceniam takie gry planszowe, które dobrze opisują przedstawiony w nich świat. Lepiej się gra, gdy jest się zanurzonym w jakiejś historii, a występujące w niej postacie mają swoje tło. Stąd już pierwszy kontakt z grą autorstwa Przemka Wojtkowiaka był dla mnie przyjemny: poza instrukcją otrzymujemy cienki zeszyt, w którym zawarte jest opowiadanie wprowadzające i bestiariusz. Zwłaszcza to ostatnie jest nieczęstym dodatkiem.

Kroniki zamku Avel – gra planszowa

 

Ładnie w tym Avelu

Gra jest starannie wykonana, a ilustracje Bartłomieja Kordowskiego świetnie oddają magiczny klimat świata. Zasady są proste i dobrze wyłożone w przejrzystej instrukcji. Część wykorzystanych mechanik kojarzy mi się z Arkham Horror: na planszy pojawiają się potwory, możemy „pieczętować” ich leża specjalnymi znacznikami, by zablokować im możliwość odradzania się. Na koniec przyjdzie nam zmierzyć się z wielkim złym – w tej roli występuje Monstrum, które będzie podążało nieubłaganie do tytułowego Zamku, by zniszczyć go w kilku ciosach. Chyba, że mu przeszkodzimy. Od tego tu w końcu jesteśmy!

Kroniki zamku Avel – gra planszowa

Sporym plusem, docenionym zwłaszcza przez córkę, która nie zawsze ma cierpliwość do rozkładania planszówek, jest to, że przygotowanie do gry jest szybkie i bezproblemowe. Plansza, na której przyjdzie nam polować na bestie Avelu, składa się z rozstawianych losowo płytek w kształcie heksów, przy czym instrukcja proponuje kilka różnych układów zmieniających poziom trudności. Większość heksów jest zakryta i dopóki nie wyruszymy z zamku nie wiemy, gdzie kryje się kamieniołom, z którego pomocą możemy wznieść dodatkowe mury wokół zamku, albo magiczny krąg, w którym druid Bożydar może wykuć magiczne pieczęcie.

Drewniani bohaterowie

Gracze dostają do swojej dyspozycji bohaterów, reprezentowanych na planszy przez drewniane ludziki (tak zwane „meeple”), oraz grube planszetki. Te ostatnie bardzo przypadły mi do gustu, bo między dwa kartonowe, pomysłowo wycięte elementy kładziemy karteczki z rysunkami postaci. Z grą otrzymujemy cały bloczek z ilustracjami i twórcy zachęcają do pokolorowania bohaterek i bohaterów, a także do zaprojektowania im herbów i wpisania imion. Dzięki takiej personalizacji od razu przywiązujemy się do naszych postaci, a dodatkowo dzieci mają coś do roboty, gdy my rozkładamy resztę gry.

Kroniki zamku Avel – gra planszowa

W trakcie rozgrywki bezpośrednio na planszetce umieszcza się cały ekwipunek – broń, hełm i tarczę. Zostało także przewidziane miejsce na buty, aczkolwiek z niezrozumiałych dla mnie względów te dostępne są dopiero w kupowanym oddzielnie dodatku. Dodatkowo, obok rysunku postaci otrzymujemy plecak, w którym możemy umieścić tylko tyle przedmiotów, ile uda nam się ułożyć na płask, bez wychodzenia poza obręb wycięcia. Dzięki temu nie raz będziemy bawić się w tetrisa i przyjdzie nam decydować: czy zabrać dodatkową monetę, czy miecz, który może przydać się towarzyszowi?

To ostatnie jest o tyle ważne, że Kroniki to gra w pełni kooperacyjna, wymagająca podzielenia się zadaniami i planowania: kto ma zabić danego potwora, albo co kupić za zebrane monety – dodatkową broń, pułapkę na potwory, a może opłacić budowę segmentu murów? Kiedy odpocząć, a kiedy zaatakować?

Kroniki zamku Avel – gra planszowa

Walka na miecze i siekiery

Przeciwników reprezentują okrągłe żetony, a złowrogie Monstrum ma swoją „figurkę” składaną z kilku kartonowych elementów. Niestety, wciskanie butów czy broni w główną część figurki zdziera wierzchnią warstwę grafiki, więc lepiej jej nie rozkładać po rozgrywce. Same pojedynki z potworami rozstrzygane są za pomocą kości – początkowo dwóch, ale ich ilość zwiększamy ulepszając znaleziony w czasie gry ekwipunek, albo wykorzystując jednorazowe magiczne eliksiry. Najprostsza broń, którą dostajemy na start, daje tymczasowe bonusy przeciwko wybranym typom przeciwników i warto poszukać miejsca, w którym można ją umagicznić za garść monet.

Kości są ładnie wykonane, kolorowe, ale zastosowanie ich sprawia, że starcia są w dużej mierze losowe i można przegrać zwyczajnie przez pecha.

Kroniki zamku Avel – gra planszowa

 

Grę można rozegrać w ciągu jednej, maksymalnie dwóch godzin. Na eksplorację, tępienie pomniejszych potworów i przygotowanie się na konfrontację z Monstrum dostajemy od 10 do 12 tur, w zależności od liczby graczy. W przeciwieństwie do wspomnianego Arkham Horror, tu nie ma możliwości zapobieżenia pojawieniu się tego przeciwnika; w pewnym momencie musimy stawić mu czoła. I dobrze: to finalne starcie jest ciekawe i zapewnia dużo satysfakcji.

Co ważne przy rozgrywkach z najmłodszymi, nasi bohaterowie nie mogą zostać na stale wyeliminowani z gry – najgorszym, co może ich spotkać, jest utrata części przedmiotów i powrót do zamku. Dzięki temu nikt nie będzie siedział z boku i czekał na koniec gry. Najlepszą rekomendacją dla Kronik Zamku Avel jest natomiast to, że córka chce do nich wracać, a my nie czujemy znużenia rozgrywką. Przedstawiony w krótkim wstępie świat jest na tyle ciekawy, że widzę w nim materiał na dalsze produkcje. Może jakieś opowiadania?

Na koniec dodam, że w ramach Planszowego Gram Prix, „Kroniki zamku Avel” zdobyły w 2022 roku tytuły: Najlepszej Gry dla Dzieci, Najlepszej Gry Polskiego Autora, oraz Najlepszej Gry Rodzinnej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.