23.08.2022
Autor: Joanna
6-13

„Jak zostałem samurajem” – recenzja filmu dla dzieci. Jak pies z kotem

Filmy dla dzieci lubią konflikty oparte na zwierzęcych stereotypach. „Jak zostałem samurajem” również z tego motywu korzysta, ale nie spotkałam jeszcze obrazu o… cesarstwie kotów zwalczających psy.

„Jak zostałem samurajem” – recenzja filmu dla dzieci. Jak pies z kotem

Koty i psy w najnowszej produkcji Monolith Films to nie rozkoszne, puchate kulki o uroczych łapkach. W przeciwieństwie do klasyków takich jak „101 dalmatyńczyków” czy współczesnych obrazów pokroju „Sekretnego życia zwierzaków domowych” kochane „sierściuchy” wykraczają poza rolę domowych pupilków. To wojownicy, złoczyńcy, mędrcy, ochlapusy i bohaterowie legend. Czyli zupełnie jak ludzie.

Mimo osadzenia akcji w niby-Japonii (nazwa kraju nie pada ani razu, ale w ilu miejscach na świecie istnieli samurajowie?), jest to lekka komedia przedstawiająca perypetie wioski położonej na wyspie kotów. Mieścina owa to sól w oku lokalnego władcy, Ika Chu, którego ma niedługo odwiedzić cesarz. Z jakiegoś powodu podstępny kocur (w tej roli Tomasz Borkowski) postanawia zrobić wszystko, by miasteczko pogrążyło się w chaosie, co dałoby powód do przesiedlenia jego obywateli. Idealnym kandydatem do tego zadania zdaje się więzień o imieniu Hank – to jego Ika Chu mianuje nowym opiekunem wioski.

Jak zostałem samurajem - film dla dzieci

Jak zostałem samurajem – film dla dzieci.

Hank nie jest ani wojownikiem, ani wybitnym strategiem, ale najgorsze jest to, że to ktoś obcy. To pies w kraju kotów, największy parias z możliwych. Fabuła stanowi interpretację starej komedii „Płonące siodła” Mela Brooksa, z tym że Dziki Zachód został tu zamieniony na kocią Japonię, a ciemnoskóry Bart to właśnie… pies Hank.

Nie można nas traktować poważnie

Twórcy postanowili wykorzystać wszystkie chwyty współczesnych animacji, których założeniem jest, że rodzice i dzieci mają bawić się wspólnie. Są zatem w „Jak zostałem samurajem” i żarty zrozumiałe tylko dla dorosłych, i nawiązania do współczesności, i próby burzenia czwartej ściany, jak w scenie pościgu, kiedy wielki kot „przebija się” przez ekran kinowy i niby to wybiega w widownię.

Uważam, że tego typu scenek znalazło się w filmie wręcz za dużo i wcale nie trzeba było ich wrzucać dla urozmaicenia akcji. Już sama formuła „Jak zostałem samurajem” była dość oryginalna. Japonia jako kraj kotów, które nie akceptują innych zwierząt, oraz niechęć wobec przybysza z zewnątrz, odwiecznego wroga kociego rodzaju, psa przypominającego spaniela – wszystko to dawało okazję do wielu żartów, niektórych całkiem udanych.

Muszę też przyznać, że poziom komediowego absurdu był momentami tak duży, że u mnie, zamiast wzbudzać wesołość, wywoływał poczucie dziwności. Ale już siedząca obok mnie ośmiolatka śmiała się do rozpuku.

Przyznajcie sami, uwielbiamy śmiać się ze zwierząt

Domowe kociaki obrosły wieloma stereotypami, które w filmie na różne sposoby wyśmiewano. W przeciwieństwie do np. serii „Kung Fu Panda” tutaj uczłowieczone zwierzęta zachowały wiele ze swoich naturalnych cech. Koty prychały i syczały na siebie, co nijak nie przeszkadzało im w zachowaniu dostojności właściwej dumnym samurajom. Z kolei pies był po prostu rozkoszny i uroczo optymistyczny. Na dłuższą metę to taki całkiem inteligentny Odie w krainie skośnookich Garfieldów.

Jak zostałem samurajem - film dla dzieci

Jak zostałem samurajem – film dla dzieci.

Zwłaszcza jeden z mieszkańców wyspy przypomina rudego wielbiciela lazanii – jest to nauczyciel Hanka, Jimbo. To świetnie napisana postać, doskonale zresztą zdubbingowana przez Andrzeja Grabowskiego. Kot o ciekawym charakterze, rozczulająco zblazowany i zmęczony życiem, który nie chce dopuścić do siebie myśli, że potrzebuje ucznia bardziej niż on jego.

W mieścinie rezyduje więcej interesujących postaci, ale nie wszystkie one zapadają w pamięć tak bardzo, jak duet nauczyciel-mistrz. Co do głównego wroga, jest to postać raczej klasyczna. Jego wredny charakter podkreśla tępe zachowanie pomagiera, który opacznie rozumie niektóre rozkazy swojego przełożonego.

(Nie) każdy może zostać samurajem

„Jak zostałem samurajem” ma konstrukcję klasycznej opowieści o stawaniu się bohaterem od trudnego początku do triumfalnego końca. Film nie zaskakuje: społeczność, do której trafia Hank, nie akceptuje go, ale z czasem obie strony uczą się wzajemnego szacunku. Inność nie oznacza bycia gorszym, odmienne kultury tylko zyskują na współpracy, nauczyciel bez ucznia popada w marazm, ciężka praca zaś znaczy więcej niż talent. Znamy to wszystko, dlatego też zakończenie nie powinno nikogo zaskoczyć, ale muszę przyznać, że zawiera fajne prawdy do przekazania dzieciakom.

Jak zostałem samurajem - film dla dzieci

Jak zostałem samurajem – film dla dzieci.

Co więcej, pies nie musi zmieniać swojej natury, by stać się wojownikiem. Jimbo nie obiecuje uczniowi, że ten zostanie samurajem, i nie karmi go opowieściami o tym, że „każdy może zostać bohaterem”. Wie, że są takie rzeczy, których płochliwy i lekkomyślny Hank po prostu nie przeskoczy.

Ach, no i pod koniec pojawia się akcent dzielnej kotki. Wszystkie popularne motywy mamy zatem odhaczone. Nie zmienia to faktu, że „Jak zostałem samurajem” to sympatyczne widowisko, które mimo tego, że osadzone zostało w czasach feudalnej niby-Japonii, pozbawione jest zbędnej przemocy.

Film „Jak zostałem samurajem” można obejrzeć w kinach w całej Polsce od 26 sierpnia 2022 roku.

Ocena CD-Action Family: 7/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.