12.12.2022
Autor: Bartlomiej Baranowski
1-5

Ile dziecko powinno siedzieć przed ekranem? Popełniłem fatalny błąd

„My siedzieliśmy godzinami przed ekranem i nic nam nie było” to bardzo popularny pogląd wśród rodziców, gdy rozmawia się z nimi na temat dzieci spędzających czas przed ekranem smartfona. Tylko różnic pomiędzy „wtedy” a „dziś” jest dosłownie ogrom, przykładowo teraz interesujące rzeczy nadawane są przez 24 godziny na dobę.

Ile dziecko powinno siedzieć przed ekranem? Popełniłem fatalny błąd

Zawsze wydawało mi się, że i jako dziecko, i jako nastolatek spędzałem dosłownie niezliczone godziny na oglądaniu telewizji, a potem też graniu na konsoli i komputerze. Przekonałem się jednak, że niestety pamięć płata figle – z rozmów z bliskimi, dla których ta perspektywa czasu jest inna, wynikło, że wcale tak nie było.

Te fałszywe wspomnienia to być może jedna z głównych przyczyn problemu, dla którego obecni rodzice (nie tylko ci grający) lekceważą temat zbyt długiego spędzania czasu swoich pociech przed ekranem. A zalecenia ekspertów są w tej kwestii bardzo jasne.

Bartłomiej Baranowski

Bartłomiej Baranowski

Ile czasu dziecko powinno spędzać przed ekranem?

Z badań przeprowadzonych przez Instytut Matki i Dziecka wynika, że ponad 55% polskich piątoklasistów spędza ponad 2 godziny dziennie na oglądaniu filmów, a ponad 60% poświęca kolejne 2 godziny na gry wideo i tyle samo na inne aktywności przy komputerze lub smartfonie. Daje to łącznie przynajmniej 6 godzin na dobę wpatrywania się w ekran urządzenia elektronicznego.

A ile powinno być? Maksymalny czas, jaki pociecha może spędzić na używaniu smartfona czy tabletu, z pewnością zależy od konkretnego dziecka i jego rodziców, ale myli się ten, kto uważa, że ogólnych zaleceń nie ma. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podaje nam takie informacje na talerzu:

  • do 2. roku życia dziecko nie powinno mieć w ogóle dostępu do ekranów,
  • powyżej 2. roku życia może korzystać z ekranów przez 15 minut dziennie,
  • w wieku przedszkolnym – 30 minut dziennie,
  • w wieku wczesnoszkolnym – maksymalnie 2 godziny dziennie.

Jedni przyklasną, drudzy powiedzą, że wymienione zalecenia są niemożliwe do zrealizowania. Większość rodziców twierdzi, iż bardzo poważnie podchodzi do sprawy ograniczania dziecku dostępu do urządzeń z ekranami, ale to tylko deklaracje.

Przeczytaj też: Jak grać z dzieckiem w gry wideo – miniporadnik dla rodziców

Nie popełniajcie mojego błędu

Ładnych parę lat temu, gdy mój syn miał ok. 2-3 lat, graliśmy wspólnie w Angry Birds, które wówczas święciło triumfy na smartfonach. Wydawało mi się wtedy, że to całkiem przyjemne urozmaicenie. Kolorowa oprawa nie różniła się od tej stosowanej w bajkach, a poza tym, gdzieś w środku drzemał we mnie młody tata, który chciał pokazać świat gier synowi

Angry Birds Friends

Angry Birds Friends. Proste gra, ale nie dawajcie jej najmłodszym!

Choć granie nie zajmowało nam dużo czasu, to – jak wspomina moja żona – w kolejnych dniach syn wręcz tupał nóżkami, czekając, aż tylko wrócę z pracy, by móc znowu zagrać. Trwało to może z miesiąc, gdy my, młodzi rodzice, zdaliśmy sobie sprawę, że nasz brzdąc nie potrafi zrozumieć, kiedy jest „koniec”. Na odbierany telefon reagował płaczem i agresją.

Cóż mogliśmy zrobić? Postawiliśmy na totalne odłączenie – i myślę, że każdy z rodziców, czytając te słowa, jest w stanie sobie wyobrazić, co nas czekało. Jeszcze długie tygodnie dziecko dochodziło do siebie, stale oczekując, że może znowu zagra. My podjęliśmy jednak decyzję o absolutnym odcięciu go od ekranu. W mieszkaniu wówczas nie mieliśmy telewizora, dzięki czemu na syna nie czekały też inne pokusy. Po jakimś czasie w końcu zauważyliśmy zmianę w jego zachowaniu. To był zupełnie nowy młody człowiek, który znów zainteresował się zabawkami analogowymi oraz spotkaniami z innymi dziećmi i któremu wróciła chęć do harcowania.

Smartfon nie dla malucha

Dlatego przestrzegam: nie róbcie tak, jak ja. Nie dawajcie dzieciom ekranów, dopóki nie będą na to gotowe. Oczywiście dzięki elektronice zyskacie trochę wolnego czasu dla siebie, ale ryzykujecie pojawienie się – prędzej czy później – ogromnych problemów emocjonalnych u waszych pociech.

Dzieci, smartfony, tablety.

Dzieci, smartfony, tablety. Fot:. Jessica Lewis Creative, domena publiczna

Cała ta sytuacja sprawiła, że zacząłem znów myśleć o swoim mylnym wyobrażeniu o tym, że „my przecież też graliśmy cały czas w gry”. Nawet jeśli nie „cały czas”, to jednak wcale nie tak mało, ale potrafiliśmy zachować pewien balans, który wynikał po prostu z tego, jak żyło się w latach 80. czy 90.

Posiadacze konsol grali przecież tylko wtedy, gdy wolny był telewizor. Inni mieli w domu komputery ośmio- czy szesnastobitowe typu Amiga, Atari czy Commodore, ale pojawiał się z nimi ten sam problem: dostęp do ekranu. W końcu ze sprzętu mogli chcieć skorzystać także inni domownicy. A teraz? Teraz ekrany są wszędzie. W smartfonach, na witrynach sklepowych, w autobusach, na szkolnych tablicach. Jest ich zbyt dużo, żeby jeszcze dodatkowo podtykać je dwuletnim dzieciom pod nos.

Edukację młodego gracza należy dobrze zaplanować, być uważnym i przede wszystkim czuwać nad całym procesem. O tym, jak zacząć, napiszę następnym razem.

Obrazek główny: Karolina Grabowska, domena publiczna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.